Sprzątanie dobrym nawykiem
W obecnym okresie rodzice
kompletnie nie kierują baczności na wychowanie swojego narybku.
Zazwyczaj jest to zwane bezstresowym wychowaniem.
Dziatki czynią pod każdym względem
to, co im się tylko podoba, nie mając przy tym żadnych obowiązków,
jako że rodzice twierdzą, iż: „autonomia wznosi
układy i wzajemne zaufanie”.
Wyjawia mi się, że jest to zupełna bajda.
Rodziciele wychowujący latorośl w ten sposób czynią mu pokaźną stratę,
ponieważ nie jest ono w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
Czy komuś wydaje się, że demonizuję? Wyimaginujmy sobie młodą
nastolatkę wchodzącą w życie,
która nie została nic nauczona w domu. Za parę lat wyjdzie za mąż,
nie wiedząc czym jest porządkowanie, nie potrafiąc wymyć talerza, ani kompletnie nic ugotować.
Jeżeli nie wyszkoli się tego sama, przy prywatnym gospodarstwie domowym,
to jej mąż nie będzie usatysfakcjonowany z takiego związku zaledwie po kilku latach.
Często właśnie z takiego motywu biorą się rozwody.
Od najmłodszych lat pamiętam,
że rodziciele uczyli mnie, aby utrzymywać ład w swoim kąciku z maskotkami.
Szkoliłam się w ten sposób systematyczności i odpowiedzialności podczas sprzątanie.
Za przyzwoicie wykonane obowiązki odbierałam
niewielkie nagrody, a za źle reprymendę.
Dzięki temu prościej było mi odnaleźć się w społeczeństwie i kolejnych obowiązkach
zespolonych ze szkołą. Gdy po raz pierwszy podążałam na lekcje,
byłam ogromnie zatrwożona i zestresowana,
ale za jednym zamachem podniecona
swoimi nowymi obowiązkami. Lubi rodzice, winnyśmy instruować swoje pociechy,
że wywiązywanie się z zleconych nam zobowiązań jest zapowiedzią dorosłości.
Przykro mi, ale komentarze do tego wpisu są zamknięte.