Wczesne Dzieje Polan
W latach osiemdziesiątych XX stulecia, kiedy powstawało opracowanie, nie można już było zgodzić się na akademicką wersję nauki o czasach najdawniejszych, mimo że trudno było nie docenić jej znaczenia w przyspieszeniu procesów narodowotwórczych. Zręby tej wersji powstały w dziewiętnastym stuleciu jako intelektualna odpowiedź na klęski powstań listopadowego i styczniowego, a przede wszystkim na wydarzenia 1846 r. w Małopolsce, gdy chłopi paląc dwory i mordując szlachtę podkreślali, że pomagają cesarzowi bić Polaków. Stała się odpowiedzią na potrzebę głębokich przewartościowań. Takich, które umożliwiłyby integrację w dążeniu do wspólnych celów. Miała przekonać chłopów, że ich poczucie etnicznej odmienności to tylko przywidzenie, gdyż cała ludność wywodziła się z tego samego pnia. Od tego czasu historycy mają poczucie misji. Napisali historię od początku wystrzegając się wspomnień o etnicznej odrębności i zróżnicowaniu. Awansowali na strażników narodowej świętości i powierników jedynej prawdy.
Historia jako część narodowego sacrum upowszechniła pożądane wartości i w pewnym stopniu poprawiła zbiorowe samopoczucie. Umożliwiła powstanie zintegrowanego narodu. Jako świętość nie podlegała weryfikacji. Stała się tak pouczająca jak codzienny pacierz.
Jednak jej dalsze trwanie jest już tylko aktem wiary i przywiązania do określonych wartości, a nie wiedzy i zrozumienia. Wiedza, niekiedy nawet zrozumienie, jest dostępna tylko dla profana, który nie ogranicza się do odbioru narodowej symboliki, lecz szuka przyczyn i skutków najistotniejszych zjawisk i wydarzeń, a bez entuzjazmu podchodzi do utylitarnego traktowania przeszłości.
Akademiccy historycy już nic nowego nie powiedzą. Trwają w przeświadczeniu, że uczona wersja jest kompletna i na tyle doskonała, że zasłużyć się można tylko w dziele jej fosylizacji. Nie jest pewne czy obecnie w pełni zdają sobie sprawę jakim wartościom służą i jakimi się wspierają. Nie ruszą z miejsca jeśli z tego się nie rozliczą. Bronią przysługującej im z racji dyplomów i tytułów dziedziny obrzędowym językiem, w którym zasadniczą rolę pełni terminologia idiomatyczna, a także izolacją od nauk pokrewnych. Posługują się historią opartą o źródła nie takie, które są, ale takie, które powinny być, a ich nie ma. Fundamentem było przekonanie o niedostatku dostępnych źródeł i wiara, że źródła były, ale zaginęły. Niewykluczone, że się odnajdą. Umożliwiło to projekcję współczesnych wyobrażeń na czasy najdawniejsze bez oglądania się na zgodność z dawnym przekazem. Podczas, gdy ilość źródeł – z grubsza rzecz ujmując – jest wprost proporcjonalna do wagi wydarzeń, a więc ich znaczenia. Oznacza to konieczność trzymania się zasady, że brak źródeł jest równoznaczny z brakiem samego zjawiska, o którym dowolnie piszemy, a hipotezy tyczące się przeszłości winny być formułowane wyłącznie w oparciu o to, co się zachowało, a nie o to, co powinno być, a nie ma.
Zrozumienie przeszłości, oprócz znajomości dawnych przekazów, wymaga pogodzenia się z socjologiczną i aksjologiczną odmiennością. Poznawanie przeszłości nie może polegać na przenoszeniu współcześnie pożądanych systemów wartości w czasy najdawniejsze. Inaczej poruszamy się po obrzeżach zjawisk, nie pojmiemy ich sensu i nigdy nie stworzymy spójnej całości. Będą powstawać obszerne monografie o ograniczonej zawartości myślowej i niewarte trudu, jaki w nie włożono. Takie, w których jedno z drugim się nie klei i do niczego nie przystaje, o możliwości przywrócenia źródłom dawnej wyrazistości i sensu nie wspominając.
Stałym elementem akademickiej wersji jest posługiwanie się terminologią, która podkreśla wyjątkowość zjawiska i jego niepowtarzalność. Nagromadzenie takiej terminologii jak: „tron”, „dynastia”, „berło”, „drużyna”, „rycerstwo”, a nawet „woj” w najlepszym razie umożliwia tworzenie historii obrzędowej, która nie trafia w istotę zjawiska i niczego nie tłumaczy. Ujawnianie związków przyczynowo – skutkowych jest możliwe jedynie przy posługiwaniu się terminologią znaczeniowo neutralną. Taką, która otwiera drogę do badań porównawczych i jest zrozumiała w naukach pokrewnych.
Z drugiej strony – trzeba się zastrzec – nauka to nie dowody na wszystko co wątpliwe. Byłoby to tyleż łatwe co nieosiągalne. Efektem pracy rzetelnego badacza winien być zespół hipotez, z pozoru dowolnych, ale takich, które wytrzymują dwa trudne kryteria. Muszą być wzajemnie niesprzeczne i wyjaśniać możliwie najwięcej zjawisk – bez pomijania jakiejkolwiek ich części. Różnica jest taka, jak między dowodzeniem oczywistego faktu, że ziemia tkwi nieruchomo pod stopami, a słońce obraca się na nieboskłonie a hipotezą ryzykowną i w świetle doświadczenia zmysłowego niedorzeczną, ale bez której nic się nam nie złoży w logiczną całość, że jest odwrotnie.
Co do implikacji, które zamieszczam na zakończenie, to muszę przyznać, że wykładanie poglądów wprost, bez powiązania z dawnym przekazem, jest dla mnie krępujące, a dla Czytelnika może być nawet obraźliwe. W istocie jest to zastępowanie poprzedniej dogmatyki nową, rezygnacja z przemijających patentów na rzecz nowszej licencji. Usprawiedliwiam się, że są przeznaczone dla tych, którzy sami nie potrafią wyprowadzić wniosków. Ale też nie jest wykluczone, że aby być szerzej zrozumianym, wszystko to powinno być napisane na samym wstępie, a nie w ostatnim słowie.
Implikacje „Wczesnych Dziejów Polan”
• Państwo polskie powstało z połączenia ugrupowania Mieszka z potężnym sarmacko – alańskim związkiem plemiennym zwanym przez historyków Polanami.
• Mieszko ostatecznie oddzielił Polan i Mazowszan (w tekście Galla Mazoua) od Czechów i Morawian (Moraua) przyjmując chrzest w obrządku łacińskim i szerząc wśród nich tą formę chrześcijaństwa w miejsce starosłowiańskiego rytu.
• Ośrodek polityczny w Pradze utracił na rzecz Piastów ogromne terytorium położone na północ od linii łączącej Kraków z Ołomuńcem, które na wschodzie, jeszcze w 972 r. wg Dokumentu Praskiego sięgało aż po rzekę Styr.
• Język słowiański nie był mową etniczną żadnej nacji. Był jedyną powszechnie zrozumiałą mową na obszarze połowy kontynentu. Powstał spontanicznie jako język kreolski i początkowo pełnił jedynie funkcję pomocniczą w międzyetnicznych kontaktach.
• Słowiańszczyzna była początkowo wyłącznie zjawiskiem społecznym, w tym sensie, że oznaczała niewolenie miejscowej ludności przez ugrupowania o rodowodzie koczowniczym, które napłynęły ze Wschodu. Od tego czasu kultura materialna stałej ludności przez całe stulecia świadczyła o sprowadzeniu warunków życia do poziomu, który umożliwiał jej tylko przetrwanie.
• Na terenie Polski miejscową ludność podporządkowało sobie ugrupowanie sarmacko – alańskie nie asymilując z nią przez długie stulecia. Nie wiadomo natomiast skąd przybyła ekipa piastowskiego protoplasty. Możliwe, że ze Skandynawii. Ale co najmniej od czterech pokoleń posługiwała się słowiańską mową, a nawet imionami. W X stuleciu podporządkowała sobie rolniczą ludność po obu stronach środkowej Odry. Początkowo ugrupowanie to angażowało się w sprawy Niemiec, a nie Polski. Zwierzchnictwo nad obszarem od Łaby aż po Wartę w dużej mierze było skutkiem poczucia przynależności tego etnosu lub choćby jego części do potężnych sąsiadów ze wschodu lub przeciwnie, identyfikacji z tymi, którzy napierali z zachodu. Wątpliwości nie ominęły nawet brata Bolesława Chrobrego o imieniu Guncelin, który władał nadłabską Miśnią.
• Początkowo tylko Germanie, wzorem koczowników, a więc Sarmatów, Alanów, Hunów, Awarów, Bułgarów i Węgrów, przejawiali skłonność do łupieżczego stylu życia kosztem stacjonarnej ludności. W okresie wczesnego średniowiecza oznaczało to posiadanie w pełni ukształtowanej i utrwalonej moralności, której ubocznym i niezamierzonym skutkiem, przy dłuższym pobycie na określonym terenie, był efekt państwotwórczy. W późniejszym okresie dostęp do chrześcijańskiej nauki dostarczył także innych motywacji i wzorów, które nieznacznie modyfikowały pierwotne nastawienie.
• Nad Wisłą nazwa Alanów, Alachów, Lachów czyli (sz)Lachty utraciła swój etniczny sens w początkach piśmiennictwa w języku polskim stając się oznaczeniem arystokracji.
• Alanie (Lachy) stanowili wszechobecny składnik ludnościowy na obszarze całej wschodniej i środkowej części kontynentu aktywnie uczestnicząc w slawizacji rozumianej jako niewolenie miejscowej ludności. Towarzyszyło temu zanikanie miejscowych języków na rzecz uniwersalnej słowiańskiej mowy.
• Państwotwórczym ugrupowaniem na terenach zamieszkałych przez Bałtów Wschodnich i Finów Wołżańskich, a więc na całym obszarze dzisiejszej Rosji Europejskiej, przed pojawieniem się germańskich Ruso – Waregów byli sarmacko – alańscy Lachowie. Lachami według Latopisu były plemiona Polan Kijowskich, Radymiczów, Wętyczów, Drewlan, Dregowiczów, Połoczczan i Siewierzan. Lachów możemy identyfikować jako małych bojarów w pierwotnej wersji Prawdy Ruskiej w odróżnieniu od Waregów, którzy byli wysokiego wzrostu.
• Wprawdzie Kijów został założony przez Waregów, ale po ich wyparciu na północny – wschód przez mongolski najazd i po późniejszym ustąpieniu Lachów na teren Wołoszczyzny ludność Ukrainy zaczęła darzyć sentymentem żywioł chazarski, których w starosłowiańskich tekstach zwano Kozarami. Pojawili się na Ukrainie jeszcze przed Waregami i nigdy nie dali się z jej terenów usunąć. Etniczna nazwa Kozarów w pisanej po łacinie Kronice Długosza jest traktowana przez obecnych historyków jako pierwsza wzmianka o Kozakach.
• Skutkiem rozbicia dzielnicowego w 1138 roku było powstanie majątków ziemskich Polan. Utworzyły odrębną geografię własności, która nałożyła się na już istniejący system własności rolników. Do czasu powstania folwarków oba systemy funkcjonowały równolegle obejmując ten sam teren.
• Pierwsze procesy sądowe z przełomu XIV i XV stulecia o naganienie (zaprzeczenie) szlachectwa w Polsce świadczyły o zacieraniu się biologicznych różnic między miejscową ludnością a przybyszami ze Wschodu. W tym czasie przynależność etniczna nie mogła już być identyfikowana tylko w oparciu o odmienności fizycznego typu.
• Obecność ruchliwych i wszędobylskich Alanów na kontynencie europejskim oprócz barbarzyńskiej ciemnoty wieków średnich przyniosła etos rycerski, w którym niepoślednią rolę pełniła admiracja kobiet wywodząca się z ich wysokiej pozycji społecznej w tym ugrupowaniu. Nie do pomyślenia było wśród nich wielożeństwo praktykowane przez pogańskich Germanów i Bałtów Zachodnich.
• Oryginalne herby miały kształt prostych nacięć. Były kontynuacją znaków własności koczowników (tamg). Późniejszym naśladownictwem, zwłaszcza zachodnioeuropejskim były herby figuralne, z czasem coraz bardziej skomplikowane. Pojawiły się nawet wyobrażenia ptaków i ssaków oraz elementy budownictwa obronnego.
Wczesne Dzieje Polan