Rasy psów
Wbrew obiegowym opiniom miniaturki wcale nie muszą spędzać całego życia na kanapie albo na rękach pani. Wprawdzie trafiają się osobniki, które nawet lubią taki tryb życia, ale w większości miniaturki to ciekawe świata, energiczne stworzenia. Można zatem spróbować pobawić się z nimi w różne sporty.
W amerykańskich ogłoszeniach o sprzedaży psów natykamy się często na określenie teacups, oznaczające psa mieszczącego się w filiżance do herbaty. Taka nadmierna miniaturyzacja pociąga za sobą poważne skutki zdrowotne. Otrzymujemy słabe stworzonka o krzywych grzbietach, z niezarośniętymi ciemiączkami, chorymi oczami, rzepkami kolanowymi wypadającymi już niemal od urodzenia, z obniżoną odpornością.
Pinczer miniaturowy, podengo, terier australijski muszą spełnić te oczekiwania. A może raczej psiak, który nas nie zamęczy swoimi wymaganiami. Doskonały mops albo stateczny pekińczyk byłby w sam raz. Kupując miniaturkę, chcemy zazwyczaj, aby był jak najmniejszy.
Niezależnie od tego, jakiego psa wybraliśmy, musimy się nauczyć delikatnego obchodzenia z miniaturami, kontrolowania naszych odruchów i emocji. Bo choć właściciele małych pupili bardzo je kochają, to jednak często traktują zbyt brutalnie. Wystarczy popatrzeć na ciągnięte na smyczy yorki czy szarpane na stolikach fryzjerskich miniaturowe pudelki.
Siła, którą wkładamy w próby wymuszenia czegoś na naszych malutkich czworonogach, jest absolutnie niewspółmierna do ich wzrostu. Nic zatem dziwnego, że często osiągamy dość przykry efekt psiaczek odskakuje od wyciągającej się ku niemu ręki lub pada plackiem ze strachu przed schylającym się nad nim właścicielem. Dlatego zamiast sięgać znienacka po małe pieski, raczej zachęcajmy je do podbiegnięcia do nas. O zamiarze wzięcia ich na ręce informujmy psa zawsze tym samym hasłem, np. hops czy góra. Nikt nie lubi przecież gwałtownie tracić kontaktu z podłożem.
Przykro mi, ale komentarze do tego wpisu są zamknięte.