Polska komedia romantyczna – banalna, ale przyjemna.
Modę na polskie komedie romantyczne rozpoczął w 2000 roku Piotr Wereśniak i jego film „Zakochani”. Kolejne produkcje pojawiły się bardzo szybko. Historie wielkich miłości sypały się jak z rękawa. Zatorski przeniósł na ekran powieść Katarzyny Grocholi „Nigdy w życiu” z doskonałą grą Stenki, Żmijewskiego i Frycza. Film zobaczyło aż 1,6 miliona widzów. Dalej kino zaproponowało nam takie filmy jak „Tylko mnie kochaj” z Maciejem Zakościelnym w roli głównej oraz „Nigdy w życiu”. W rok później Zakościelnego mogliśmy oglądać w „Dlaczego nie!” – historii o Kopciuszku, który w końcu trafia w ramiona księcia z bajki. Motyw Kopciuszka pojawia się w polskich komediach romantycznych stanowczo zbyt często. Przykładem może być „Miłość na wybiegu”, gdzie Julce, którą gra Karolina Gorczyca proponuje się wymarzoną pracę. Przypadkowe spotkanie u fryzjera sprawia, że niedoświadczona dziewczyna zostaje modelką. Przykłady można mnożyć. Czy filmy polskie z gatunku komedii romantycznych to ambitne kino? Raczej nie. Kreują banalne wyobrażenia o szczęściu i miłości. Zawsze zakończone happy endem. Ale te lekkie historie doskonale nadają się na babskie wieczory przy butelce wina.